W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie. Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam. Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...
W przypadku tego dzieła nie ma dylematu czy lepsza jest książka, czy film (serial). W każdej z tych form jest ono - przynajmniej w swoim gatunku - na najwyższej półce i zasłużenie zebrało już tyle pochwał i nagród. Ode mnie też same pochwały :) Trzeba przyznać że autorowi udało się ogarnąć olbrzymią liczbę bohaterów i niezliczone wątki w sposób zgrabny i zachęcający do czytania. Oczywiście niemal wszystkie są rozgrzebane przez całą książkę i jest ich tyle ile indywidualnych losów bohaterów (tych wyraźniej zarysowanych) - a co za tym idzie,
(...)kończą się wraz z zejściem bohaterów, a niekiedy i nieco później. Trup jednak kładzie się gęsto i żaden bohater nie jest bezpieczny. I może to i dobrze. W zbyt wielu książkach jest centralny superbohater, który przeżywa wszystko i wszystkich, nawet jeśli jest to wbrew logice. Tutaj logika jest brutalna. W grze o tron wygrywasz, albo giniesz.
"Dark Plebania" Nie wypowiem się jakoś negatywnie, ale z niestety nie będzie tu zachwytów. Nie mogłem pojąc własciwie o co w tym chodzi, brak głównego bohatera, brak jakiejś wyraźnej i głównej misji do wykonania. Odpowiedź jest prosta - wszystko jest pisane jako serial. To taka "Plebania" tylko w klimatach dark fantasy. Przychodzi facet, siada przy stole, przychodzi drugi facet też przy nim siada. Gadają o tym jak to ciężko jest w pracy i nie chce im się wstawać rano,
(...)10 minut, po czym jeden wyciąga miecz i coś tam drugiemu obcina, soczysty opis jak krew i jakieś flaki się rozbryzgują po ścianach, kolejne 10 minut. To nie ma środka, początku, końca, nie ma fabuły, po prostu tasiemiec. Nie ma tam też wyraźnych wad, nie zauważyłem nic naiwnego, kiepsko opowiedzianego, przekolowanego. Nie jest źle ani dobrze, jak dla mnie nie ma nic :)
Dla zainteresowanych wywiady z autorem (ang): [link] [link]
Wspaniała seria książek, z bardzo dobrą ekranizacją. Głównym bohaterem cyklu jest królewstwo, a właściwie jego tron spajający 5 królestw w rękach jednego władcy. Tom pierwszy jest wstępem do wielkiej wojny o ten tron i włądzę nad całym kontynentem. Władzę nad ludźmi i ich duszami, bo w czasie wojny budzą się starzy bogowie i pojawiają nowi. Powieść jest wielowątkowa, opisuje wydarzenia z punktu widzenia wielu osób zarówno dorosłych jak i dzieci,
(...)które w obliczu tragicznych wydrzeń muszą szybko dorosnąć by przetrwać, a może nawet wziąć władzę w swoje ręce. Są tu idealiści i karierowicze, zdrajcy i bohaterowie, rycerze i mordercy, mędrcy i czarownicy, bogowie i demony. Władza przechodzi z rąk do rąk, a spiski i zdrady (również małżeńskie) wywracają wszelkie plany. Polecam tę książkę jak i całą serię tylko doświadczonym i wytrwałym czytelnikom, głównie ze względu na objętość (na razie jakieś 4 tys stron) ale na prawdę nie będzie to czas stracony
W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy oraz starzy bogowie. Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, ale tyranowi udało się zbiec, śmierć dosięgła go z ręki gwardzisty.
(...)Niestety, obalony władca pozostawił potomstwo, równie nieobliczalne jak on sam... Opuszczony tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron.
Od zawsze byłam przekonana, że książkowy oryginał nie może mieć sobie równego scenariusza. Myliłam się. Moja przygoda z "Grą o Tron" zaczęła się od serialu emitowanego w jednej z amerykańskich stacji. Prawie baśniowy świat przedstawiony przez scenarzystów zafascynował mnie do tego stopnia, że sięgnęłam po książkę. Szczerze mówiąc obawiałam się, że jak to zwykle bywa książkowy oryginał będzie o wiele lepszy i zrazi mnie to do obejrzenia kolejnych sezonów sagi Pieśni Lodu i Ognia.
(...)Teraz - po przeczytaniu pierwszego tomu jestem pewna, ze chcę więcej. I to nie tylko książki, ale i serialu!!! Nieczęsto się zdarza, żeby ekranizacja tak dokładnie oddawała klimat i fabułę. Poza świetnymi plenerami i według mnie genialnie dobraną obsadą chylę czoła przed scenarzystami, dzięki którym nie jest to kolejny serial amerykańskiej produkcji, a jeden z niewielu zajebistych (wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać) seriali nakręconych na podstawie powieści. Sama książka zachwyciła mnie w każdym calu. Jest tam wszystko, począwszy od fabuły obfitującej w intrygi, poprzez ociekające nieraz krwią opisy, na wyraźnych charakterach skończywszy. Gdybym miała porównać twórczość Martin'a do innego pisarza mogłabym powiedzieć, że Saga Pieśni i Lodu to jakby saga o Eragonie oraz historia Rodziny Soprano w jednym. Polityczne intrygi, sex, przemoc i to wszystko w cieniu wielkiego, żelaznego tronu... Zdecydowanie moją ulubiona postacią zarówno wersji książkowej, jak i ekranizacji pozostaje Daenerys Targaryen. Dlaczego? Ujęła mnie dziecięcą naiwnością do świata, w którym świetnie się odnalazła. Dorastająca z dala od rodowych waśni, mimowolnie staje się zakładniczką własnego brata. Sprzedana za wojsko stała się królową barbarzyńców. Żyjąc w przeświadczeniu, że wszystko należy się bratu odkrywa, że to nie on jest dziedzicem smoków... Zdecydowanie pierwsza część sagi powala na kolana. Czekam, aż wpadną mi w ręce kolejne i z niecierpliwością patrzę w kalendarz, bo już w kwietniu emitowany będzie 2 sezon, którego na pewno nie odpuszczę ;)
George R.R. Martin znany jest ze swojej sagi Pieśń Lodu i Ognia. W 2011 roku dzięki Zyskowi i S-ka wyszła pierwsza część tej serii „Gra o tron”. Lord Eddard zostaje wybrany królewskim Namiestnikiem. Jego wyjazd poprzedza seria nieprzyjemnych wypadków – jeden z jego synów spada z wieży i traci władzę w nogach, a jego bękart przywdziewa czerń, zostając jednym z braci z Nocnej Straży. Mało tego – najmłodsza córka bije się z następcą tronu i narzeczonym siostry,
(...)przez co zabijają ich psy. Nie lepiej jest po jego przybyciu do Królewskiej Przystani – tu Ned dowiaduje się, że jego poprzednik został zamordowany, a jego życie też jest w niebezpieczeństwie. Król jakby zdaje się nie widzieć problemów, które panują w jego państwie, nie wierzy też w wizje, które snuje przyjaciel. Ned jest w kropce – albo będzie udawał, że nic nie widzi, co nie jest zgodne z jego sumieniem, albo podejmie ryzyko, którym może przypłacić życiem swoim i nie tylko swoim. Na domiar złego, jego żona pojmuje brata królowej, przez co wywiązuje się wojna, w której wojska Winterfall, rodzinnego domu Starka, prowadzi jego syn. Gdzieś na poboczu tej całej sytuacji mamy historię Daenerys, której brat wydaje ją za mąż w zamian za obiecane wojska. Chce on przejąć władzę w Siedmiu Królestwach, lecz potrzebuje armi, którą może mu zapewnić tylko związek siostry z silnym wojownikiem khalem Drogo. Książka jest typowym przykładem fantastyki. Martin stworzył tu własny świat, z wymyślnymi zwierzętami, stworami i postaciami. Nie zapomniał też o starych, dobrych rzeczach jak magiczne drzewa, czy smoki. Cały świat przedstawiony jest tu dość mroczny. Zima budzi w ludziach strach, a nawet najmniejszy ptak może być wrogiem. Klimat powieści jest dość nietypowy – moim oczom ukazywały się surowe, nieco średniowieczne wioski, dzicy i brudni ludzie, zimna atmosfera i piękne krajobrazy. Bohaterowie są świetne skrojeni – różnorodni wyglądem i charakterem, ciągle się zmieniają, dojrzewają, pokazują różne oblicza. Co interesujące, nie są to tylko starsi, dojrzali osobnicy, ale też dzieci i nastolatkowie. Książka podzielona jest na rozdziały opisywane przez różne osoby. Zazwyczaj są to członkowie rodziny Starków, ale też Jon Snow, czy Tyrion Lannister. Każdy z nich ma własne cele, do których dąży, ale też inny charakter, co zaznaczono w tych częściach. Nie zawsze postacie te są daleko od siebie, czasem znajdują się w jednym pomieszczeniu, ale opisują różne sytuacje. Trudno niestety wyczuć ile trwa akcja, gdyż zmieniają się jej opowiadający, a z nimi też sceny, nie wspomina się o tym, co dzieje się w tym czasie u innych, lecz gładko przechodzi z miejsca w miejsce, nie patrząc w tył. Plusy – tło, akcja, postacie. Różnorodność, klimat i nowość są bezapelacyjnymi zaletami powieści. Martin stworzył świat, który pokazuje coś innego, niż to wszystko, co możemy zobaczyć w obecnej popkulturze. No i co ciekawe - na koniec mamy piękna mapę, która ułatwia czytanie. Minusy – korekta. Brak przecinków, literówki, błędy… Standard. Przy tej grubości książce nie dało się wyczyścić wszystkiego. Oczywiście już standard – nieoddzielenie dialogu od narracji, przejście z wypowiedzi w akapity, lub pomylenie wypowiedzi są tu również spotykane. Poza tym samej historii nie mam nic do zarzucenia. To dobrze skrojona opowieść o wielu wątkach, które się przenikają, i które czyta się z przyjemnością. Książka wciąga i uzależnia. Niektóre fragmenty są bardziej ciekawe, inne mniej, wiadomo – co kto lubi. Bardzo dobrze skonstruowana, napisana i przede wszystkim wymyślona pozycja, która zdobywa coraz większe grono fanów pobiła również i moje serce. Poza tym okładka serialowa bardziej mi się podoba niż poprzednia propozycja wydawnictwa (z początku XXI wieku, jeszcze przed wejściem serialu i zdobyciem popularności przez książki Martina). Nie mniej uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję, bo to nowe spojrzenie na fantastykę, coś nowego, świeżego. Jak mówi mój znajomy – gdyby Tolkien żył, miałby sporą konkurencję. Komu polecam? Tym, którzy lubią fantastykę. Nie wierzę, że nie słyszeliście o książce Martina, ale jeśli jeszcze jej nie czytaliście – czas najwyższy. Przekonacie się, że to świetna pozycja, która wciąga, ma w sobie wiele ciekawych wątków, a różnorodność jest porywająca. Bardzo dobrze się czyta, a każdy znajdzie coś dla siebie – politykę, wojny, miłość, zdrady, rodzinne intrygi… Do wyboru, do koloru.
Dla fanów fantasy super, mnóstwo bohaterów o wyrazistych charakterach, nie którzy bardzo zabawni, których losy wiążą się ze sobą w przeróżny sposób. Świetnie się czyta ponieważ rozdziały to imiona postaci w perspektywy, której właśnie dowiadujemy się co się dzieje dalej. Fakt najlepiej poświęcić weekend żeby dobre się w nią wczytać ponieważ lista miejsc, bohaterów jest dość pokaźna ale warto . Pierwszą część po prostu się połyka.
(...) Osobiście polecam :)
Kolejna pozycja po którą siegnałem bo obejrzałem film. Ksiazka super, postaci taka mnogosć, że trudno wybrać swojego ulubionego bohatera. To co wyróżnia tę powiesc to wielowątkowosć. Polecam
Książka podobnie jak serial wciąga od pierwszych stron. Martin w niesamowity sposób przenosi czytelnika w krainy Siedmiu Królestw, nie pozwalając się oderwać od książki. Polecam tę pozycję nie tylko fanom serialu, ale rownież tym, którzy nie mieli z nm styczności.
Fajnie zrobione słuchowisko. Lepiej można się wczuć niż w filmie
Powieść George’a R.R. Martina to epicka literatura najwyższej klasy, pełna rozmachu, z błyskotliwie zarysowanymi portretami psychologicznymi bohaterów. To fascynująca mieszanka polityki, seksu i magii. Niektórzy mówią, że to zwykły erotyk, ale powiem wam, że nie ma większego głupstwa wypowiedzianego pod adresem książki, niż to! Nie można zaprzeczyć, że jest ten erotyzm zawarty w tej otóż powieści, ale właśnie ten owy seks dodaje tu pikanterii i tak zwanego pieprzyku.
(...) Gwarantuje wam, że jeśli się skusicie na tą serie to nie pożałujecie! Naprawdę warto. Jest wszystko, czego możemy oczekiwać od książek fantasy. Jest wciągająca tak bardzo, że trudno jest się oderwać od niej. Wielu ludzi nawet nie wiedziało, że istnieją tak fantastyczne książki - nim nie pojawił się serial, właśnie oparty na tej serii, (który swoją drogą moim zdaniem jest genialny i również warto go zobaczyć), wyprodukowany przez stacje telewizyjną HBO. Od pierwszych stron poznajemy masę, a w zasadzie ogrom postaci. Jedne są barwne, przyjazne, spokojne. Drugie mroczne, straszne, okrutne i niewierne. Przez całą książkę poznajemy charakter postaci, to czego pragną i pożądają. Nie jeden raz zostaniecie zaskoczeni. Wszędzie czają się jakieś spiski. Również trwa walka o władzę. Cicha, którą prowadzą ludzie na dworze. Knujący, podżegający do kłamstw i spisków. Jednak również jest prowadzona ta otwarta, którą widzimy za pomocą bitw i wojen. Nie sposób się nudzić, jak i również sądzić, że książka jest przewidywalna! Gra o tron na samym początku, ale i również później przez większości czasu przypomina bardziej książkę o motywie przewodnim - historyczny, a nie fantasty. Tak naprawdę liczy się tylko wojna i ta zbliżająca groźna zima, której tak się wszyscy obawiają. Autor stworzył okrutny świat, w którym liczy się tylko władza, intrygi, zemsta, seks. Każdy może zginąć. Nikt nie jest pewniakiem w tej grze. Nikt nie ma zapewnionego bezpieczeństwa. Sądzę, że to właśnie nas czytelników najbardziej pociąga w tym cyklu. Uważam również, że mimo iż ten świat jest kreowany po części jako świat czasów średniowiecza to ma naprawdę wiele wspólnego z naszym dotychczasowym światem. Teraz również rządzi władza jak i również intrygi. O świecie, który przedstawia autor również możemy powiedzieć, że to nie jest pierwsza lepsza książka z byle jaką historyjką, dla ludzi którzy szukają lekkiej, spokojnej książeczki, która może wydawać się mdłą. Jest to świat ukazujący, ale również odzwierciedlający postępowania ludzkie jak i charaktery. Wielu ludzi zastanawia się, na czym polega właśnie geniusz tej książki. I wiecie, co? Nikt tak naprawdę do końca nie wie. Nie można wyszczególnić, co jest lepsze, a co gorsze, bo naprawdę trudno jest nam powiedzieć, co jest najgenialniejsze.
PO przeczytaniu opinii o ksiązce wychodzi jednak szkolny nawyk - poszukiwanie głównego bohatera (to raz), utożsamianie sie z bohaterem (to dwa). W odpowiedzi na pierwszy zarzut (dotyczący jednego, głównego bohatera) to postać, którą czytelnik musi stworzyć sam - chodzi o króla, który będzie najlepszym władcą (być może) wszystkich królestw, a cały przegląd nadajacych sie na niego bohaterów ma za zadanie ułożenie przez czytelnika jego modelu i (finalnie)rozwiązanie zagadki,
(...)kto się nim stanie. Drugi zarzut, dość trywialny i niezrozumiały, dotyczący potrzeby utożsamiania się z bohaterami. To co robią bohaterowie, świadczy o ich charakterze. Jeśli ktoś po czynach nie potrafi odczytać cech postaci, to powinien cofnąc się do prozy typu: "Marisa to osoba wrażliwa, kochajaca zwierzęta, lubiąca pomagać dzieciom w szkółce niedzielnej...itd". A "zaszufladkowanie" ksiązki do prozy fantasy mówi samo przez się.
Przeczytałem dopiero pierwszy tom, ale jestem pod szczerym wrażeniem świata jaki wykreował Martin. Książka pisana jest słowem obrazowym - niemal widać świat i historie, które opisuje autor. Wciąga, zaciekawia i później szybko się kończy - muszę poszukać drugiego tomu. Warto!
jakoś mnie nie wciągneła książka.. Bardziej serial kiedyś, ale teraz też sobie odpuściłem.
Nie polecam, ponieważ teraz zostało mi tylko zastanawiać się czy kiedyś przeczytam lepszą sagę :((. Wspaniały świat, nieprzeciętni bohaterowie, niezwykłe zwroty akcji. 5/5
Świetna, wciągająca i pełna tajemnic. Jest obietnicą kolejnych dobrych tomów.
[link]
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Moja przygoda z "Grą o Tron" zaczęła się od serialu emitowanego w jednej z amerykańskich stacji. Prawie baśniowy świat przedstawiony przez scenarzystów zafascynował mnie do tego stopnia, że sięgnęłam po książkę. Szczerze mówiąc obawiałam się, że jak to zwykle bywa książkowy oryginał będzie o wiele lepszy i zrazi mnie to do obejrzenia kolejnych sezonów sagi Pieśni Lodu i Ognia. (...) Teraz - po przeczytaniu pierwszego tomu jestem pewna, ze chcę więcej. I to nie tylko książki, ale i serialu!!!
Nieczęsto się zdarza, żeby ekranizacja tak dokładnie oddawała klimat i fabułę. Poza świetnymi plenerami i według mnie genialnie dobraną obsadą chylę czoła przed scenarzystami, dzięki którym nie jest to kolejny serial amerykańskiej produkcji, a jeden z niewielu zajebistych (wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać) seriali nakręconych na podstawie powieści.
Sama książka zachwyciła mnie w każdym calu. Jest tam wszystko, począwszy od fabuły obfitującej w intrygi, poprzez ociekające nieraz krwią opisy, na wyraźnych charakterach skończywszy. Gdybym miała porównać twórczość Martin'a do innego pisarza mogłabym powiedzieć, że Saga Pieśni i Lodu to jakby saga o Eragonie oraz historia Rodziny Soprano w jednym. Polityczne intrygi, sex, przemoc i to wszystko w cieniu wielkiego, żelaznego tronu...
Zdecydowanie moją ulubiona postacią zarówno wersji książkowej, jak i ekranizacji pozostaje Daenerys Targaryen. Dlaczego? Ujęła mnie dziecięcą naiwnością do świata, w którym świetnie się odnalazła. Dorastająca z dala od rodowych waśni, mimowolnie staje się zakładniczką własnego brata. Sprzedana za wojsko stała się królową barbarzyńców. Żyjąc w przeświadczeniu, że wszystko należy się bratu odkrywa, że to nie on jest dziedzicem smoków...
Zdecydowanie pierwsza część sagi powala na kolana. Czekam, aż wpadną mi w ręce kolejne i z niecierpliwością patrzę w kalendarz, bo już w kwietniu emitowany będzie 2 sezon, którego na pewno nie odpuszczę ;)
Lord Eddard zostaje wybrany królewskim Namiestnikiem. Jego wyjazd poprzedza seria nieprzyjemnych wypadków – jeden z jego synów spada z wieży i traci władzę w nogach, a jego bękart przywdziewa czerń, zostając jednym z braci z Nocnej Straży. Mało tego – najmłodsza córka bije się z następcą tronu i narzeczonym siostry, (...) przez co zabijają ich psy. Nie lepiej jest po jego przybyciu do Królewskiej Przystani – tu Ned dowiaduje się, że jego poprzednik został zamordowany, a jego życie też jest w niebezpieczeństwie. Król jakby zdaje się nie widzieć problemów, które panują w jego państwie, nie wierzy też w wizje, które snuje przyjaciel. Ned jest w kropce – albo będzie udawał, że nic nie widzi, co nie jest zgodne z jego sumieniem, albo podejmie ryzyko, którym może przypłacić życiem swoim i nie tylko swoim. Na domiar złego, jego żona pojmuje brata królowej, przez co wywiązuje się wojna, w której wojska Winterfall, rodzinnego domu Starka, prowadzi jego syn. Gdzieś na poboczu tej całej sytuacji mamy historię Daenerys, której brat wydaje ją za mąż w zamian za obiecane wojska. Chce on przejąć władzę w Siedmiu Królestwach, lecz potrzebuje armi, którą może mu zapewnić tylko związek siostry z silnym wojownikiem khalem Drogo.
Książka jest typowym przykładem fantastyki. Martin stworzył tu własny świat, z wymyślnymi zwierzętami, stworami i postaciami. Nie zapomniał też o starych, dobrych rzeczach jak magiczne drzewa, czy smoki. Cały świat przedstawiony jest tu dość mroczny. Zima budzi w ludziach strach, a nawet najmniejszy ptak może być wrogiem.
Klimat powieści jest dość nietypowy – moim oczom ukazywały się surowe, nieco średniowieczne wioski, dzicy i brudni ludzie, zimna atmosfera i piękne krajobrazy. Bohaterowie są świetne skrojeni – różnorodni wyglądem i charakterem, ciągle się zmieniają, dojrzewają, pokazują różne oblicza. Co interesujące, nie są to tylko starsi, dojrzali osobnicy, ale też dzieci i nastolatkowie.
Książka podzielona jest na rozdziały opisywane przez różne osoby. Zazwyczaj są to członkowie rodziny Starków, ale też Jon Snow, czy Tyrion Lannister. Każdy z nich ma własne cele, do których dąży, ale też inny charakter, co zaznaczono w tych częściach. Nie zawsze postacie te są daleko od siebie, czasem znajdują się w jednym pomieszczeniu, ale opisują różne sytuacje. Trudno niestety wyczuć ile trwa akcja, gdyż zmieniają się jej opowiadający, a z nimi też sceny, nie wspomina się o tym, co dzieje się w tym czasie u innych, lecz gładko przechodzi z miejsca w miejsce, nie patrząc w tył.
Plusy – tło, akcja, postacie. Różnorodność, klimat i nowość są bezapelacyjnymi zaletami powieści. Martin stworzył świat, który pokazuje coś innego, niż to wszystko, co możemy zobaczyć w obecnej popkulturze. No i co ciekawe - na koniec mamy piękna mapę, która ułatwia czytanie.
Minusy – korekta. Brak przecinków, literówki, błędy… Standard. Przy tej grubości książce nie dało się wyczyścić wszystkiego. Oczywiście już standard – nieoddzielenie dialogu od narracji, przejście z wypowiedzi w akapity, lub pomylenie wypowiedzi są tu również spotykane. Poza tym samej historii nie mam nic do zarzucenia. To dobrze skrojona opowieść o wielu wątkach, które się przenikają, i które czyta się z przyjemnością.
Książka wciąga i uzależnia. Niektóre fragmenty są bardziej ciekawe, inne mniej, wiadomo – co kto lubi. Bardzo dobrze skonstruowana, napisana i przede wszystkim wymyślona pozycja, która zdobywa coraz większe grono fanów pobiła również i moje serce. Poza tym okładka serialowa bardziej mi się podoba niż poprzednia propozycja wydawnictwa (z początku XXI wieku, jeszcze przed wejściem serialu i zdobyciem popularności przez książki Martina). Nie mniej uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję, bo to nowe spojrzenie na fantastykę, coś nowego, świeżego. Jak mówi mój znajomy – gdyby Tolkien żył, miałby sporą konkurencję.
Komu polecam? Tym, którzy lubią fantastykę. Nie wierzę, że nie słyszeliście o książce Martina, ale jeśli jeszcze jej nie czytaliście – czas najwyższy. Przekonacie się, że to świetna pozycja, która wciąga, ma w sobie wiele ciekawych wątków, a różnorodność jest porywająca. Bardzo dobrze się czyta, a każdy znajdzie coś dla siebie – politykę, wojny, miłość, zdrady, rodzinne intrygi… Do wyboru, do koloru.
Fakt najlepiej poświęcić weekend żeby dobre się w nią wczytać ponieważ lista miejsc, bohaterów jest dość pokaźna ale warto .
Pierwszą część po prostu się połyka. (...)
Osobiście polecam :)
Gwarantuje wam, że jeśli się skusicie na tą serie to nie pożałujecie! Naprawdę warto. Jest wszystko, czego możemy oczekiwać od książek fantasy. Jest wciągająca tak bardzo, że trudno jest się oderwać od niej. Wielu ludzi nawet nie wiedziało, że istnieją tak fantastyczne książki - nim nie pojawił się serial, właśnie oparty na tej serii, (który swoją drogą moim zdaniem jest genialny i również warto go zobaczyć), wyprodukowany przez stacje telewizyjną HBO.
Od pierwszych stron poznajemy masę, a w zasadzie ogrom postaci. Jedne są barwne, przyjazne, spokojne. Drugie mroczne, straszne, okrutne i niewierne. Przez całą książkę poznajemy charakter postaci, to czego pragną i pożądają. Nie jeden raz zostaniecie zaskoczeni. Wszędzie czają się jakieś spiski. Również trwa walka o władzę. Cicha, którą prowadzą ludzie na dworze. Knujący, podżegający do kłamstw i spisków. Jednak również jest prowadzona ta otwarta, którą widzimy za pomocą bitw i wojen. Nie sposób się nudzić, jak i również sądzić, że książka jest przewidywalna!
Gra o tron na samym początku, ale i również później przez większości czasu przypomina bardziej książkę o motywie przewodnim - historyczny, a nie fantasty. Tak naprawdę liczy się tylko wojna i ta zbliżająca groźna zima, której tak się wszyscy obawiają.
Autor stworzył okrutny świat, w którym liczy się tylko władza, intrygi, zemsta, seks. Każdy może zginąć. Nikt nie jest pewniakiem w tej grze. Nikt nie ma zapewnionego bezpieczeństwa. Sądzę, że to właśnie nas czytelników najbardziej pociąga w tym cyklu. Uważam również, że mimo iż ten świat jest kreowany po części jako świat czasów średniowiecza to ma naprawdę wiele wspólnego z naszym dotychczasowym światem. Teraz również rządzi władza jak i również intrygi. O świecie, który przedstawia autor również możemy powiedzieć, że to nie jest pierwsza lepsza książka z byle jaką historyjką, dla ludzi którzy szukają lekkiej, spokojnej książeczki, która może wydawać się mdłą. Jest to świat ukazujący, ale również odzwierciedlający postępowania ludzkie jak i charaktery.
Wielu ludzi zastanawia się, na czym polega właśnie geniusz tej książki. I wiecie, co? Nikt tak naprawdę do końca nie wie. Nie można wyszczególnić, co jest lepsze, a co gorsze, bo naprawdę trudno jest nam powiedzieć, co jest najgenialniejsze.